Święta wojna z islamem

Piotr Buras o mitach związanych z napływem uchodźców i imigrantów z krajów muzułmańskich.

Są mity, które wzmacniają narody. Należy do nich amerykański mit pucybuta albo niemiecki o powojennym cudzie gospodarczym, dzięki któremu Niemcy jakoby tylko własną pracą podnieśli się z ruin. Ale są też mity, które zatruwają społeczeństwa. Dziś główny z nich brzmi: Europa poddaje się w starciu z islamem.

Europejscy muzułmanie i napływający uchodźcy w nieodległej przyszłości staną się piątą kolumną kalifatu. Wyznawcy proroka, niechętni lub niezdolni do integracji, zmieniają na swoją modłę miasta Europy Zachodniej, a zaraz zaczną to robić również w Europie Wschodniej. Islamską inwazję wspiera demografia – islamiści rozmnażają się na potęgę. Sami sobie jesteśmy winni – naiwnie rozprawiamy o dialogu międzyreligijnym, a przed wyznawcami Koranu trzeba się przede wszystkim bronić. I trzymamy się poprawnego politycznie „mulitkulti”, tej samobójczej lewackiej ideologii pogardy dla narodowych tradycji i kultur.

Różne fragmenty i warianty tego mitu wylewają się szerokim strumieniem z prawicowych gazet, płyną z ust polityków tej rangi co Jarosław Kaczyński czy Jarosław Gowin i straszą z kart książek poczytnych autorów. Ostatnio – Marka Orzechowskiego i Pawła Lisickiego.

Tytuły takie jak „Mój sąsiad islamista. Kalifat u drzwi Europy” (Orzechowski) czy „Dżihad i samozagłada Zachodu” (Lisicki) kolportują przekaz, który trudno przebić jednoznacznością. Każdy z autorów ma na podorędziu tuziny niepodważalnych przykładów z życia wziętych. Opisy zbrodni honorowych i krwawych zamachów, cytaty z radykalnych imamów i nawołujących do dżihadu sur Koranu mają uwiarygodniać tezę o postępującej i nieuchronnej islamizacji Europy. Ale obraz, który razem budują, jest tylko fantazją samozwańczych obrońców Zachodu (…)

Treść całego artykułu znajduje się na stronie Gazety Wyborczej.

European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.