Podzielona czy zjednoczona? Europa wobec Trumpa

Polityce zagranicznej USA brak jest wewnętrznej spójności, a administracja Donalda Trumpa jest głęboko podzielona w ocenie sojuszy transatlantyckiego. Europa nie znalazła jeszcze dobrej odpowiedzi na wyzwania, jakie ta sytuacja rodzi.

W kontekście ostatnich napięć w relacjach między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, jak i zbliżającej się wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Europie, warszawskie biuro ECFR zorganizowało debatę publiczną, na którą zaproszeni zostali Jeremy Shapiro, dyrektor ds. badań w ECFR, były doradca w Departamencie Stanu USA; Patrycja Sasnal, kierowniczka programu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych; i Ulrich Speck, Senior Research Fellow w brukselskim biurze Elcano Royal Institute. Moderatorem był Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura ECFR.

Piotr Buras otworzył dyskusję, zarysowując polityczny kontekst wizyty i zadając panelistom trzy pytania. Po pierwsze, jakie są ramy czasowe zmian w relacjach transatlantyckich: czy będą one krótko, czy długotrwałe. Po drugie, jaka będzie reakcja innych europejskich partnerów USA na wizytę prezydenta Trumpa w Warszawie: czy podzieli ona, czy raczej zjednoczy UE. Po trzecie, czego powinniśmy oczekiwać od tej wizyty.

Jeremy Shapiro poruszył w swoim przemówieniu dwie kwestie. Najpierw przedstawił teorią „dorosłych w pokoju”, która tłumaczy zasady działania najnowszej amerykańskiej administracji. Stanowi ona, że z powodu wielogłosu dochodzącego z Białego Domu prezydenta się po prostu nie słucha. Trump może coś powiedzieć albo napisać na Twitterze, ale przeczyć temu będą wypowiedzi jego współpracowników. Partnerzy Stanów Zjednoczonych często więc omijają Trumpa i kontaktują się bezpośrednio z „dorosłymi”, przede wszystkim z sekretarzami stanu i obrony. Poza tym polityka europejska Donalda Trumpa jest jedynie wypadkową amerykańskiej polityki wewnętrznej. Nie powinno się więc doszukiwać w nim strategii, czy logiki, albo oczekiwać, że będzie zachowywał się racjonalnie.

Shapiro nakreślił również cztery główne europejskie reakcje na prezydenturę Trumpa. Reakcja dominująca to „efekt regencji”, opary na przekonaniu, że amerykański system kontroli i równowagi władz („checks and balances”) jest w stanie zapanować nad Trumpem. Inne kraje takie jak Węgry widzą w Trumpie raczej „mesjasza”, wierząc, że jego nacjonalistyczna i antyimigracyjna polityka może odnieść sukces również w Unii Europejskiej. Z kolei „efekt antychrysta” można zaobserwować np. we Francji, gdzie wybór Donalda Trumpa na prezydenta jest uważany za porażkę nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale i całego Zachodu, oraz ostrzeżenie, że Unia Europejska powinna stać się wreszcie prawdziwie niezależnym aktorem na scenie międzynarodowej i przeciwstawić się Stanom Zjednoczonym. Czwarty rodzaj reakcji, nazwany „efektem wisielca” opisuje kraje, które chcą cicho przeczekać prezydenturę Trumpa, licząc na uniknięcie jej przykrych konsekwencji.

Kolejna panelistka, Patrycja Sasnal, odnosząc się do teorii „dorosłych w pokoju”, zaznaczyła, że jedynie sekretarz obrony, James Mattis, jest wystarczająco kompetentny i stateczny, aby być godnym zaufania swoich międzynarodowych partnerów. Co ciekawe, z Mattisem u steru Pentagon praktycznie przejął kontrolę nad amerykańską polityką na Bliskim Wschodzie, intensyfikując wojnę przeciwko ISIS kosztem ofiar w ludności cywilnej. Ekspertka zaproponowała jednak inną klasyfikację, mówiąc o „państwowcach” (takich jak Mattis albo John Kelly, sekretarz bezpieczeństwa narodowego) i „ideologach” (takich jak Steve Bannon, główny doradca Trumpa). Według Sasnal ci pierwsi są wierni tradycyjnym sojuszom Stanów Zjednoczonych i zależy im na ciągłości polityki zagranicznej USA, podczas gdy drudzy patrzą na UE z perspektywy gospodarczej: widzą Unię jako konkurenta i chcą uniknąć zbyt bliskich więzi. Rozbieżności między jednymi a drugimi widać również w sposobie, w jaki patrzą na NATO i Rosję. Państwowcy widzą w NATO ważny instrument i podejrzliwie traktują Rosję, podczas gdy ideolodzy widzą w Rosji judeochrześcijańskiego sprzymierzeńca, pomijając z kolei NATO w swoich kalkulacjach.

Według Ulricha Specka w Niemczech zaobserwować można dwie główne reakcje na destruktywną politykę USA wobec Europy: irytację nieprzewidywalnością Trumpa i strach, że jego zwycięstwo wpisuje się w dłuższy szkodliwy trend w strategicznych relacjach między UE a Stanami Zjednoczonymi. Unia Europejska stoi przed poważnym wyzwaniem bezpieczeństwa i obrony, jakim jest brak potencjału nuklearnego mogącego odstraszyć Rosję. Według Specka UE nie może zapewnić sobie bezpieczeństwa i działać niezależnie od USA w swoim sąsiedztwie, np. w Syrii lub północnej Afryce. Z kolei Francja i Niemcy nie są w stanie osiągnąć ambitnych celów integracji w zakresie wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony, jako że oba kraje różnią się w postrzeganiu tych zagadnień. Niedawny komentarz Angeli Merkel nt. odpowiedzialności UE za władną obronę jest pozbawiony treści, ponieważ fundamentalna zależność UE od USA nie ulegnie zmianie. Speck przestrzegł przed przekonaniem, że postęp w tej kwestii jest nieunikniony, wskazując na wiele wcześniejszych kryzysów wewnątrz UE, które miały ją zmobilizować do zwiększenia swojej niezależności, ale nie zaowocowały zauważalnymi zmianami.

Photo by Gage Skidmore, Wikipedia Commons.

European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.