Eurowybory – Perspektywa Paryża

Thomas Klau komentuje rozczarowanie wielu Francuzów wobec polityki wewnętrznej i europejskiej przez wyborami do Parlamentu Europejskiego

EUROWYBORY – PERSPEKTYWA PARYŻA

Skrajnie niepopularny rząd centrolewicy, twarda centroprawicowa opozycja i rosnąca w siły skrajna prawica pod wodzą zręcznej pani polityk, której popularność wykracza daleko poza szeregi wiernych – oto Francja, obok Niemiec jedna z kluczowych sił politycznych UE, grzęznąca w ekonomiczno-politycznym marazmie, który może wkrótce wstrząsnąć europejską polityką. Niedawna druga tura wyborów lokalnych dowodzi, że Front Narodowy Marine Le Pen lepiej niż inne partie wykorzystał rozczarowanie wielu Francuzów polityką tak wewnętrzną jak i europejską. W pierwszej turze 23 marca jej partia odniosła szereg głośnych zwycięstw w walce o fotel mera, zwiększyła liczbę obieralnych urzędników pochodzących z jej szeregów i, co równie ważne, w wielu przypadkach ustawiła się w roli arbitra w zmaganiach między socjalistyczną centrolewicą i centroprawicową Unią na rzecz Ruchu Ludowego (UMP).

Nie ma powodów, by wątpić, że w eurowyborach 25 maja Front Narodowy potwierdzi swój sukces, poszerzając elektorat. Liderzy socjalistów pogodzili się już z kolejnym politycznym pogromem mimo paniki, jaka ogrania urzędników, dla których polityka jest też źródłem utrzymania. Trwa wyścig między centroprawicową UMP a Frontem Narodowym o palmę pierwszeństwa mierzonego liczbą wprowadzonych do parlamentu europosłów i uzyskanych głosów. Podejmując próbę przedefiniowania i podbicia populistycznego mainstreamu francuskiej polityki, Front Narodowy skupia się oprócz przestępczości i imigracji na Europie, przedstawiając UE jako tę siłę, która otwiera wrota brutalnej ekonomicznej globalizacji powodującej zdziczenie francuskiej gospodarki i stylu życia. Partia ta chce wyprowadzić Francję ze strefy euro – postulat skądinąd niepopularny wśród większości wyborców – odrzuca też Unię Europejską w obecnym kształcie, którą chce zastąpić unią europejskich narodów od Brestu po Władywostok.  Atakuje obie czołowe partie władzy – rządzącą Parti Socialiste i opozycyjną UMP – za stworzenie de facto politycznego kartelu, który decyduje o Europie i innych kwestiach, nie oferuje realnego wyboru, co stawiać ma Front w roli jedynej prawdziwej opozycji.

Ataki przypuszczane na rzekomy mainstreamowy consensus nie powinny przesłaniać faktu, że Marine Le Pen zdołała skutecznie zaaranżować rekonstrukcję wizerunku partii, pozwalającą jej osadzić się pewniej w głównym nurcie, a więc zbliżyć do władzy. Dzisiejszy Front Narodowy to polityczna Meduza o nijakim obliczu, która kryje swe neofaszystowskie czy paranazistowskie macki za zasłoną normalności, proklamując jako nową partyjną ideologię zdrowy rozsądek. Marine Le Pen – córka założyciela partii Jeana Marie Le Pena, intelektualnie sprawnego 80-latka, a zarazem politycznego awanturnika, który zabiega o reelekcję do Parlamentu Europejskiego – oczyściła język Frontu z antysemickich naleciałości politycznej retoryki ojca. Odrzucenie przez nią antysemityzmu i jawnego rasizmu budzi zaufanie. Jej sporadyczne ataki na religijnych muzułmanów i wszelkich imigrantów zyskują poklask w kraju, który w 1793 roku zgilotynował swego Arcychrześcijańskiego Władcę i prześladował zażarcie księży, by ustanowić republikę, w której antyklerykalizm i nieufność wobec wszelkich form walczącego monoteizmu pozostają ważnym ideologicznym punktem odniesienia dla większości postępowej lewicy.

Dla Marine Le Pen Europa jest narzędziem. Prawdziwym celem są wybory prezydenckie w 2017 roku, kiedy planuje powtórzyć sukces ojca, który w roku 2002 przeszedł do drugiej, decydującej tury. Gdyby tak się stało, miałaby wszelkie szanse uzyskać wynik o wiele lepszy od ojca, który musiał zadowolić się jedną piątą tego, co jego konkurent Jacques Chirac. Francja jest jednym z wielkich krajów UE, w których możliwy wydaje się sukces skrajnej prawicy. Wstrząśnie on do głębi archaiczną, przypominającą monarchię V Republiką, zmieniając zarazem reguły europejskiej polityki.

Oryginalny artykuł w języku angielskim na język polski przetłumaczył Sergiusz Kowalski.

European Council on Foreign Relations nie zajmuje stanowisk zbiorowych. Publikacje ECFR reprezentują jedynie poglądy poszczególnych autorów.